Ten post tak od rzeczy, może kiedyś ze wsteczną datą dodam całą historię. Krótkie wprowadzenie:
W moim najlepszym Punto, odkąd je dostałem w użytkowanie, ECU (tzw. komputer) było po wymianie i to wymienione miało nalepkę informującą, że to Fiat 600 z silnikiem 1.1. Program diagnostyczny też był zdania, że to nie Punto 1.2. Szczerze mówiąc, nie zagłębiałem się w temat czy to robi różnicę czy nie, auto działało, jednak “estetycznie” mi to przeszkadzało i postanowiłem wymienić sterownik na taki z pasującym opisem. Na znanym portalu aukcyjnym można było nabyć taki sterownik, jednak kwota 3 cyfrowa sprawiła, że mój zapał przygasł. Znalazłem natomiast odpowiednie, używane i nie modyfikowane sterowniki za 20 zł – cena tak niska bo sterowniki te miały nauczony kod immobilizera, a w zestawie nie było nic poza komputerem, tak też nie miało to prawa działać. Poświęciłem trochę czasu na zdobycie odpowiedniej wiedzy, co jest materiałem na kilka wpisów, więc przechodząc do rzeczy i właściwego wpisu:
Żeby nakłonić ECU do ponownej nauki i zakodowania mojego kluczyka, musiałem procesor wylutować, zrobić co trzeba i wlutować ponownie. Wszelkie tanie metody bez wylutowywania u mnie zawiodły. Koniec końców zakupiłem dwa “nowe” sterowniki, na jednym się uczyłem, drugi zrobiłem z pełnym namaszczeniem i elegancją. Testowałem go kilka tygodni i postanowiłem go uszczelnić i zakleić, tak jak to było fabrycznie, no i przy okazji oczyścić obudowę. Chciałem to zrobić na spokojnie, więc ten ‘elegancko’ zrobiony ECU wyjąłem by się nim zająć i włożyłem do samochodu ten pierwszy, na którym się uczyłem lutować.
Niby wszystko działało, choć miałem wrażenie, że samochód przy jednostajnej jeździe trochę szarpie, mimo, że gazem nie ruszałem. Wybrałem się w tym stanie z Częstochowy do Gliwic. Niestety dobrze mi się wydawało, że coś jest nie tak. Przed samymi Gliwicami, w okolicy Pyskowic, trafiłem na ruch wahadłowy, korek niesamowity, w końcu już tylko kilka samochodów dzieli mnie od sygnalizatora i gdy chciałem ruszyć, Punto zgasło i ani myśli odpalić. Kontrolka CODE nie gaśnie. Udało mi się szybko zepchnąć auto na pobocze, nikt mi nie zdążył złorzeczyć. Pomyślałem, że to na pewno komputer, zwłaszcza, że IMMO nie gaśnie. Uratowało mnie to, że odkąd zacząłem eksperymenty to ten sterownik z Fiata 600 miałem w bagażniku, a do tego wożę komplet klucz. 3 minuty, dosłownie, i komputery wymienione. Wracam do środka, kluczyk… i działa!
Rozprułem dziś tę puszkę ponownie i znalazłem zimny lut. Całą operację lutowania powtórzyłem, efekt znacznie lepszy. Niestety z dziś fotek nie mam, ale proszę na słowo mi uwierzyć, że przyzwoicie polutowane. Teraz też i pasty lutownicze mam lepsze. ECU do Fiata Punto 1.2 znowu zamontowane, jutro w drodze do pracy okaże się czy już bez zimnych lutów. Natomiast to docelowe leży jeszcze w piwnicy i czeka na wyschnięcie uszczelniacza i na oczyszczenie obudowy.
Poniżej zdjęcie z zamontowanym “naprawionym” ECU. Przepasane taśmą izolacyjną bo jeszcze dekielka od spodu nie wkleiłem.